1) Wiecie co jest najlepsze na wiosenne niemoce? WYSIŁEK. A wiecie jaki ja wysiłek najbardziej lubie? Rowerowy. Wraśnie wróciłam z rowerowania. Sama balam się jechać gdzieś dalej [u mnie dalej=lasy,łąki i wioski] więc kręciłam się jak g. w przeręblu po osiedlu. Dałam sobie bezwzględny wycisk i nie oszczędzałam ani siebie ani rowera. Najpierw się rozkręciłam a potem na najwyższym biegu gazowałam po ścieżkach, wybojach, górkach. Moje Kochanie uwielbia na rowerze skakać i na różne sposoby wykorzystywać amorki a ja lubie wyprówać z siebie flaki i czuć jak energia przekazywana na w pedały przekłada się na prędkość. Uwielbiam jak spływa ze mnie pot, jak wali serce i dostosowuje swoją pracę do wysiłku, lubie wsłuchiwac się w swój oddech. Lubie sie zmordować a potem odpoczywać ze świadomością,że coś znowu osiągnęłam, że coś dla siebie zrobiłam, że dałam kopa mojemu organizmowi, moim mięśniom i mojemu serduszku. I niech sobie nie myślą,że to był ostatni raz. Za dużo czasu siedze w domu przed kompem, za mało się ruszam, za mało wymagam od moich mięśni i serca. Uwielbiam net, uwielbiam blogi, uwielbiam błogi spokój ale obawiam się, że zaczęłam rdzewieć:/ Trzeba to zmienić, trzeba nasmarować trybiki i rozruszać cielsko.
2) Mój rower chodzi rewelacyjnie. Nic nie brzęczy, nic się nie klekoce. Jest cichusieńki i "zwarty", tak go odbieram. Nie ma problemu z przerzutkami, biegi wskakują bez problemu, łańcuch jest ładnie nasmarowany. Praktycznie nie wymaga chyba konseracji ale coś tam mu zaaplikuję, jak tylko znajde smarowidło. Drugi rower to już zupełnie inna bajka. Mam wrażenie, że smarowidło trzeba mu wstrzyknąć GDZIE SIE DA! On sprawia wrażenie jakby wszystko było niepodokręcane, rozklekotane, niedopasowane. Pedały hałasują, biegi nawet jak wskoczą to jakoś i tak dziwnie rower jedzie-na najwyższym biegu mogłam swobodnie kręcić nogami jak wiatrak. W sumie nawet nigdzie na nim nie pojechałam bo się bałam. I tak chcialam tylko na moment, zobaczyć jak chodzi ale ten moment okazał sie i tak niemożliwy dla mojego rowerka. Niestety, biedak to makrokesz. W sumie trzebaby wymienic mu większość ruchomych lub ruszających się części:> Wyjdzie tyle samo ile zapłaciłabym za lepszy rower:/ Pomyślimy. Ten rower był kupiony dla mamy do spokojnego, spacerowego jeżdżenia. Może jak się go podraduje to bedzie ok.
3) Muszę sie zacząć uczyć:
a)angola [do "egzaminu z zaliczenia"; to mi się najbardziej w tej sesji podoba;o) Najciekawsze jest to,że nie można tego "egzaminu z zaliczenia" poprawiać];
b)diagnostyki medycznej i weterynaryjnej pasozytów [pasjonujący cykl wykładów fakultatywnych, szkoda że jest obowiązkowy a nie fakultatywny i szkoda że ja piszę magisterke z fizjologii a nie z bezkręgowców, no ale to nie ma sie przydac mi do pracy tylko uczelni...$$$]
c)anatomii człowieka [ciżki przedmiot ale bardzo ciekawy, tylko trzeba się przełamać i wykuć wszystkie układy w organizmie i wszystkie elementy tych układów po łacinie; tak poza tym to jest ok]
d)szwedzkiego....[nie moge przebrnąć przez jedną czytanke].
4) Zaraz muszę pomóc tacie z kompem. Coś się dzieje z nortonem antyvirusem:/